Recenzja mojego ulubionego ostatnio tuszu. To Estreme volume lashes marki Wibo.
Poszukując dobrego tuszu pogrubiającego rzęsty przetestowałam wiele. Zawiodłam się na firmie Rimmel. Kocham ją (chyba wpływ mają na to londyńskie reklamy z Kate Moss) ale ich tusze pogrubiające wg nie pogrubiają. Pięknie wyglądają ale raczej wydłużają a nie pogrubiają. I pewnego dnia, gdy byłam na zakupach i nic a nic nie złowiłam weszłam do Rossmana żeby kupić sobie coś taniego na pocieszenie. Na dobry pogrubiający tusz dawno straciłam nadzieje. I tak przypadkiem sięgnęłam po to cudeńko.
Opakowanie maskary nie jest jakoś specjalnie zachęcające. Połączenie różu z fioletem może i stanowi piękny kolor ale samo pudełko razi plastikiem. Tusz jak tusz, może trochę za gęsty ale w zasadzie podobny do swoich braci. Szybko wysycha. Lecz za cenie poniżej 10zł to i tak cudo. Sekret chyba leży w idealnej dla mnie szczoteczce. Jest po prostu moim faworytem. rzęsy naprawdę są pogrubione w co nie mogłam uwierzyć. A na dodatek choć nie jest to 3 in 1 ta maskara wydłuża je i nadaje im objętości.